Doszłam w miejsce spotkania z Zayn'em lecz nikogo tu nie było. Poszłam kawałek dalej tam znalazłam piękną róże z liścikiem.
Poruszaj się dalej na północ i szukaj dalszych wskazówek.
Zayn xo.
Co ten idiota znów wymyślił. Nie mam ochoty na zabawę. Mieliśmy iść na zwykły głupi spacer. No, ale już go teraz nie wystawię tylko jak już go znajdę to mu się dostanie za to, że każe mi go szukać po parku. Poszłam na tę północ. Szukałam wskazówek. Doszłam do drzewa, na którym wisiał liścik.
Wiedzę,że jeszcze nie uciekłaś. To dobrze. Już niedaleko.
Szukaj altanki na wodzie tam spotkasz chłopaka.
Ten powie Ci co dalej.
Twój Zayn.
Boże co on wymyślił jaki chłopak, jaka woda, jaka altanka. Szczerze mówiąc w tym parku jestem pierwszy raz to nie jest ten, w którym spotykałam się z Kubą więc skąd mam widzieć gdzie jest ta altanka. Postanowiłam szukać stawu. Po jakiejś chwili zobaczyłam altankę na wodzie. Była przepiękna zwłaszcza, że już się ściemniało i powoli zaczynały się zapalać wokoło niej lampki. Rzeczywiście był na niej chłopak. Kogoś mi on przypominał. Podeszłam bliżej. To był Niall. Niall Horan. Mój nowy przyjaciel. No właśnie w ciągu tego tygodnia zaprzyjaźniłam się z Horan'em, który po pijaku wyznał mi, że chyba się zakochał w Gabi. Czemu Ci chłopcy z One Direction (nareszcie zapamiętałam nazwę tego zespołu) mają takiego pecha do osób, w których się zakochują. Niall i Zayn są zakochani w zajętych osobach. Ostatnio myślałam, że Zayn mówi o mnie, ale teraz jak się dłużej nad tym zastanowiłam to uznałam, że raczej nie chodzi o mnie. Pewnie spotkał jakąś gwiazdę, która ma chłopaka. No nic postanowiłam zapyta go o co tu chodzi.
-Horan o co tu chodzi.- zapytałam lekko wkurzona
-Oj Lencia nie denerwuj się, bo będziesz miała zmarszczki. Zaraz Ci wytłumaczę.
-Horan tracę cierpliwość.
-Nie jestem Horan tylko Niall. Zresztą nie wiem za dużo. Więcej w 100% powie Ci Zayn. Ja wiem tylko tyle, że mam Cię zawieść w pewne miejsce.
-Jakie?
-Surprise
-Nie na widzę niespodzianek.-powiedziałam to specjalnie uznałam, że może wtedy mi powie gdzie jedziemy
-Twój pech.
-Dobra to już jedźmy.- powiedziałam zrezygnowana
Doszliśmy do samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera i zaczęłam się wygodnie usadawiać wiercąc się po całym siedzeniu.
-Co ty robisz?- zapytał zdziwiony Niall.
-No muszę się wygodnie usadowić, bo nie wiem jak długo będziemy jechać.
-Oj niedługo. Max jakieś 10 minut. Lena ty lubisz niespodzianki tylko liczyłaś na to, że jak powiesz, że ich nienawidzisz to powiem Ci gdzie jedziemy.
-Nie prawda.
-Prawda. Widziałem jak oczy Ci się zaświeciły jak powiedziałem o niespodziance.
-No dobra. Kocham niespodzianki, ale zawsze nie mogę się ich doczekać.
-Wiedziałem.
-Dobra ruszaj już.
-Ojeju przestań się tak niecierpliwić.
Na reszcie ruszyliśmy. Cały czas myślałam o Zayn'ie i o tym co wymyślił i gdzie zawozi mnie Niall. Byłam taka zamyślona, że nie zauważyłam jak się zatrzymaliśmy Niall musiał mi wbić palca w ramie. Nie powiem zabolało mnie to. Rozejrzałam się w koło. Byliśmy pod domem.
-Kurwa Niall po jakiego chuja przywiozłeś mnie pod dom. Zayn nie mógł mi powiedzieć, ze po spotkaniu z Kubą mam przyjść do domu i tu się spotkamy.
-Lena to nie koniec niespodzianki.
-To po co tu przyjechaliśmy.
-Bo musisz się przebrać w takim stroju nie możesz tam jechać.- Nie wiem co on chciał od mojego ubrania. Nie zna się.
-Tam to gdzie, bo nie wiem co mam ubrać.
-Ciuchy masz przyszykowane na łóżku.
-A-a-a skąd.
-Podziękuj Zayn'owi. Jak ty poszłaś na spotkanie z Kubą on Ci to przyszykował i sam poszedł szykować resztę.
-A-acha.
-No już leć. Nie ma czasu.
Poszłam do swojego pokoju na łóżku leżał ten zestaw. No nie powiem ma chłopak gust. Obok znalazłam lakier do paznokci z karteczką. Pomaluj paznokcie na ten kolor będzie Ci pasował. No nic. Udałam się do łazienki. Przebrałam się poprawiłam makijaż i lekko polokowałam włosy. Spojrzałam na zegarek. Szykowanie zajęło mi 40 minut. Jak nigdy.
Zeszłam na dół i poszłam do samochodu Niall'a. Najlepsze jest w tym, że go tam nie ma. Już wiem gdzie jest. Poszłam do kuchni. Znlazałm go tam
-Niall zostaw moją lodówkę. Jedziemy.
-Ok. Nawet się człowiekowi najeść nie dadzą.
-To Niallerku gdzie jedziemy powiesz mi wreszcie. No proooooooooooooooooooooooooszeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
-Nie. Zobaczysz na miejscu.
-Nienawidzę Cię.
-No to trudno.
Po jakiś 15 minutach stanęliśmy na tyłach jakiegoś budynku.
-Niall gdzie my jesteśmy.
-Po czekaj za chwilę wracam i już będziemy jechać na miejsce.
-No,ok.
Szczerze to mi ulżyło, bo gdy tam stanęliśmy miałam same czarne scenariusze w głowie.
Tylko po co i gdzie poszedł Niall. Po jakiś pięciu minutach wyszedł. Trzymał coś w ręku, chciałam zobaczyć co to, ale szybko schował to do bagażnika. Czemu wszyscy mają dzisiaj przede mną jakieś tajemnice.
-Co schowałeś do bagażnika?-spytałam go gdy wsiadł.
-Nic takiego.
-Tsa na pewno.
Jechaliśmy znowu 15 minut. Stanęliśmy przed droga restauracją. Po przeczytaniu nazwy odkryłam, że najdroższą w Londynie. Co ten Malik wymyślił.
-Niall co my tu robimy?
-Ty spotykasz się z Zayn'em, a ja jako wasz szofer podwożę Cię na miejsce.
-A-a-acha. To gdzie jest Malik.- po wypowiedzeniu tych słów usłyszałam chrząknięcie za plecami. Odwróciłam się za mną stał Zayn Malik we własnej osobie . Wyglądał przepięknie ubrany był w garnitur. Nigdy bym go nie podejrzewała, że kiedykolwiek założy takie coś na siebie. No, ale wyglądał w nim bosko. Teraz już rozumiem po co mi było się ubierać w ta przeklętą sukienkę.
-Hej.- powiedziałam zawstydzona
-Hej. - chłopak spojrzał mi prosto w oczy. Zatopiłam się w tych kakaowych tęczówkach. No, ale jak to bywa w naszym świecie tą chwilę musiał ktoś przerwać. Myślałam, że uduszę tego kogoś. Spojrzałam kto do nas mówił. To samo zrobił Zayn.
-Mówiłem tylko, że ja już was zostawiam samych i jakby był wam potrzebny szofer to dzwońcie znacie mój numer.- powiedział z bananem na twarzy Niall.
-To Niallerku gdzie jedziemy powiesz mi wreszcie. No proooooooooooooooooooooooooszeeeeeeeeeeeeeeeeeee.
-Nie. Zobaczysz na miejscu.
-Nienawidzę Cię.
-No to trudno.
Po jakiś 15 minutach stanęliśmy na tyłach jakiegoś budynku.
-Niall gdzie my jesteśmy.
-Po czekaj za chwilę wracam i już będziemy jechać na miejsce.
-No,ok.
Szczerze to mi ulżyło, bo gdy tam stanęliśmy miałam same czarne scenariusze w głowie.
Tylko po co i gdzie poszedł Niall. Po jakiś pięciu minutach wyszedł. Trzymał coś w ręku, chciałam zobaczyć co to, ale szybko schował to do bagażnika. Czemu wszyscy mają dzisiaj przede mną jakieś tajemnice.
-Co schowałeś do bagażnika?-spytałam go gdy wsiadł.
-Nic takiego.
-Tsa na pewno.
Jechaliśmy znowu 15 minut. Stanęliśmy przed droga restauracją. Po przeczytaniu nazwy odkryłam, że najdroższą w Londynie. Co ten Malik wymyślił.
-Niall co my tu robimy?
-Ty spotykasz się z Zayn'em, a ja jako wasz szofer podwożę Cię na miejsce.
-A-a-acha. To gdzie jest Malik.- po wypowiedzeniu tych słów usłyszałam chrząknięcie za plecami. Odwróciłam się za mną stał Zayn Malik we własnej osobie . Wyglądał przepięknie ubrany był w garnitur. Nigdy bym go nie podejrzewała, że kiedykolwiek założy takie coś na siebie. No, ale wyglądał w nim bosko. Teraz już rozumiem po co mi było się ubierać w ta przeklętą sukienkę.
-Hej.- powiedziałam zawstydzona
-Hej. - chłopak spojrzał mi prosto w oczy. Zatopiłam się w tych kakaowych tęczówkach. No, ale jak to bywa w naszym świecie tą chwilę musiał ktoś przerwać. Myślałam, że uduszę tego kogoś. Spojrzałam kto do nas mówił. To samo zrobił Zayn.
-Mówiłem tylko, że ja już was zostawiam samych i jakby był wam potrzebny szofer to dzwońcie znacie mój numer.- powiedział z bananem na twarzy Niall.
-Ta, ta możesz już iść.- powiedział Zayn.
Niall poszedł do samochodu.
-Chodź ze mną Lena. Mam dla ciebie niespodziankę.- po chwili zwrócił się do mnie Mulat.
-Tylko powiedź mi co robimy pod najdroższą restauracją w Londynie.
-No jak to co. Zjemy kolacje.
-Zayn zwariowałeś. Nie masz na co kasy wydawać.
-No właśnie nie mam.
-To kup coś tej dziewczynie, w której się zakochałeś i zabierz ją gdzieś.- powiedziałam z wyrzutem.
-Właśnie to robię.
Patrzałam na niego jak na idiotę.
-Dalej nie rozumiesz. Od samego początku mi się podobałaś i zawsze chciałem umówić się z tobą na randkę.
-A-a-a-a-a- nie wiedziałam co powiedzieć.
-Co chciałaś powiedzieć.
-Ale jak to ja byłam tą śliczną brunetką. Powiedz mi co jest we mnie takiego ślicznego.
-Wszystko. Oczy, włosy, usta, nos, twarz, ciało, charakter. Wszystko.
Zarumieniłam się jestem tego pewna. Zakryłam się włosami i wpatrywałam w chodnik.
-Nie musisz się chować jesteś piękna jak się rumienisz.
Spojrzałam na niego. Ten zbliżył się do mnie i na ucho szepnął
-Wchodzimy do środka czy idziemy na spacer?- zapytał
-Na spacer.
-To chodź.- wziął mnie za rękę i ciągnął w jak na razie tylko mu znanym kierunku.- no szybciej to jeszcze zdążę Ci to pokazać.
-Jak mam iść szybciej skoro mam na sobie szpilki. Nie umiem w nich biegać.
-Dobra wskakuj mi na barana.
-Zwariowałeś?
-Nie no już nie mamy czasu.
-Nie.
-Jesteś tego pewna.
-Tak.
-Jak chcesz.
Teraz to przesadził wziął mnie na ręce i zaczął biec.
-Zayn postaw mnie. Proszę.- powiedziałam śmiejąc się.
-Nie.
-No Zaaaaaaaaaaaaaaaaaynnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn. Proszę.
-Nie.
-To nie. Nie odzywaj się do mnie.
- O kolejny Niall się znalazł.
Dziwnie na niego spojrzałam zresztą to nie pierwszy raz dzisiaj.
-No co on się też co chwilę o coś obraża. Tak jak ty.
Teraz postanowiłam, że się już w ogóle do niego nie odezwę. Po jakiś 10 minutach ciągłego podskakiwania na rękach Malika, głównie ze względu na to, że chłopak biegł i co chwilę mnie sobie poprawiał dobiegliśmy, o ile można to tak nazwać. Wreszcie mnie postawił. Byłam mu wdzięczna, ale dalej postanowiłam się do niego nie odzywać.
-Dobra możesz się do mnie nie odzywać. Tylko proszę zobacz co Ci chciałem pokazać.- poprosił. Zrobiłam to. Jednak to co ujrzałam sprawiło, że jednak odezwałam się do Malika.
-Jejku jak tu ładnie.
-O jednak postanowiłaś się do mnie odezwać.
-No, bo tu jest tak ślicznie.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba.
-Dziękuje czemu mnie tu zabrałeś?
-No sam nie wiem może ze względu na to, że jesteś dla mnie ważna.
-J-j-ja dla ciebie ważna. Zayn o czym ty mówisz ja taka zwykła dziewczyna z Polski, ważna dla ciebie. Takiej gwiazdy, która jest u nas w Polsce prawie na każdej okładce magazynów dla nastolatek.
-Powiedz mi Lena w czym ja jestem lepszy od ciebie. Co mam takiego innego.
-Zawartość gaci na przykład.
-Grrr nie o to mi chodziło. Nie udawaj głupiej.
-A może ja jestem głupia.
-Wątpię w to. Znamy się już trochę i poznałem Cię w jakimś stopniu.
-Jesteś tego pewny, może tylko Ci się wydaje i kłamałam cały czas.
-Wątpię w to.
-No, ale jesteś tego pewny w 100%
-Tak i kończmy ten temat.
-No dobra jak chcesz.
Pomiędzy nam nastała cisza. Wcale mi ona nie przeszkadzała. Lubię kiedy jest cicho, bo wtedy można pomyśleć. Jednak Malik'owi ona przeszkadzała.
-To skoro uważasz, że Cię nie znam to opowiedz mi coś o sobie.
-No dobra nazywam się Lena Czarnecka-Higgins.
-Ccccca- próbował wypowiedzieć moje nazwisko Zayn
-Czarnecka. Nie powtórzysz to polskie nazwisko.
-Dam radę zobaczysz. Jeszcze się zdziwisz.
-No zobaczymy.
-Mów daalej.
-Mam 18 lat od jakiegoś nie całego miesiąca.
-O to wszystkiego najlepszego. Robimy imprezę z tego powodu jutro u nas o 18 macie być.
-N-n-nie trzeba, ale no ok. Nie będę się kłócić.
-Trzeba, trzeba dawaj dalej.
-Jestem pół Polką, pół Angielką. Znam pięć języków polski, angielski, francuski, włoski i hiszpański.
-Wow. Nawet ja tylu nie znam, a powinienem przynajmniej podstawy. Nigdy nie umiałem się dogadać z fankami w ich języku.
-Nauczysz się .
-Co jeszcze.
-Wszyscy mówią, że jestem wrażliwą optymistyczną wariatką, kochającą przyjaciół i do tego otwarta na innych.
-Nie zgadzasz się z tym?
-Wrażliwa jestem w 100%. Pamiętam jak w wieku 8 lat zdechł mi chomik płakałam po nim miesiąc. Wariatką raczej nie jestem bardziej bym to powiedziała o Gabi. Kocham przyjaciół oddałabym za nich życie jak by była taka potrzeba.
-Z większością się zgadzasz, ale ja bym jeszcze dodał piękna,miła, kochana, troskliwa, urocza, a...- nie dałam mu dokończyć
-Przestań mnie wychwalać, bo się zarumienię.
-Już to zrobiłaś Skarbie.- spuściłam głowę i zakryłam twarz włosami, Zayn się zaśmiał złapał za mój podbródek i podniósł tak, żebym na niego spojrzała Zbliżył się do mojej twarzy i wyszeptał mi do ucha.
-Pięknie wyglądasz kiedy się rumienisz. - w tej chwili obydwoje dostaliśmy telefon. Co za zbieg okoliczności w tej samej chwili rozbrzmiały dwie komórki. Miałam złe przeczucia. Dzwoniła Gabrysia. Odebrałam.
**Rozmowa telefoniczna**
-Lena. Boże na reszcie odebrałaś.
-Gabi co się stało?
-Przyjedź szybko do szpitala. Proszę.
-Ok, ale co się stało.
-Powiem Ci na miejscu. Proszę przyjedź szybko.
-Dobra już jadę.
**Koniec rozmowy**
Spojrzałam na Zayn'a, a on na mnie.
-Muszę jechać do szpitala.- powiedzieliśmy razem
-Ty też co oni znowu zmajstrowali.- powiedział Mulat
-Nie wiem Gabi mówiła trzy po trzy i nic nie zrozumiałam.
-To samo Niall. Mógł zadzwonić ktoś inny i powiedzieć więcej.
-Masz racje.
-Dobra chodź jedziemy.- powiedziałam
-Cholera.
-Co się stało.
-Nie mam samochodu.
-No właśnie nasz "szofer" jest w szpitalu i lepiej niech nie prowadzi. W takim szoku. Co teraz.
-Zamawiam taksówkę.
Na szczęście przyjechała szybko i już po 15 minutach od telefonu Niall'a i Gabi byliśmy na miejscu. Weszliśmy biegiem do szpitala.
-Zayn gdzie oni są.
-Nie wiem. Dzwonie do Niall'a.
Zadzwonił byli pod salą numer sześćdziesiąt dziewięć.
-Zayn gdzie to jest.
-Trzeba wjechać windą na trzecie piętro.
-W-w-windą?
-No tak,a co to jakiś problem.
-No ja mam lęk przed windą jak miałam pięć lat to utknęłam w jednej sama.
-Acha. To jest zrozumiałe, ale ze mną nie masz się czego bać w razie czego Cię obronię.
-No ok.
Gdy już wjechaliśmy tą piekielną windą i doszliśmy pod salę podbiegła do mnie Gabrysia i się przytuliła. Była cała zapłakana.
-Już cicho. Co się stało mała?- zapytałam.
-Jagoda i Harry m-m-mieli w-w-w-w-w-wypadek. -odpowiedziała zapłakana dziewczyna
-Co, ale jak to?- spytałam zdziwiona
-No jechali samochodem i mieli wypadek. Tyle wiemy.- powiedział tym razem Lou.
-Co z nimi?- dalej zadawałam im pytania.
-Z Harry'm wszystko dobrze jest tylko lekko poobijany. Jagoda ma teraz jakieś badania, ale nie wiemy gdzie. Jest z nią Harry.- powiedział Liam
-Harry jest z nią.- powiedziałam
-No tak. Patrz właśnie idzie z lekarzem. O tam.- pokazał palcem Lou. Spojrzałam w tam tym kierunku. Lekarz był zadowolony, a pan mop zszokowany. Ciekawe co zmajstrowali. Podeszli do nas.
-Co z nią?- zapytałam.
-Pani Jagodzie i dziecku na szczęście nic się nie stało.
-Jakie dziecko? Harry o co tu chodzi?- zapytałam
-Z badań wyszło, że pani Jagoda jest w ciąży.- powiedział lekarz. Spojrzałam na Harr'ego, a ten spuścił wzrok.
-Z kim, czyje to dziecko? Możemy się z nią zobaczyć?- zapytała Gabi.
-Tego nie wiem, ale za chwile pielęgniarka powinna przewieść panią Jagodę na salę. Przepraszam muszę iść do innych pacjentów.
-Dobrze. Dziękujemy.- dodała Gabi.
Po chwili przywieźli naszą ciężarną. Nie patrzyła na nas, tak samo jak Styles podziwiała podłogę. Podeszłam i ją przytuliłam.
-Dziękuje. Myślałam, że mnie zbluzgacie.- powiedziała roztrzęsiona.
-Co, ale czemu?- zapytałam zdziwiona
-Przestałyście się mną przejmować 5 lat temu jak wam przedstawiłam Gabriele.
-O czym ty gadasz. Teraz to zgłupiałaś. Dla mnie zawsze byłaś i będziesz jak siostra. Martwiłam się o ciebie. Zastanawiałam się jak Ci pomóc jak wyjechał Marcel. Nigdy o tobie nie zapomniałam i zapomnieć nie chcę. Kocham Cię.
-Na prawdę. Ja ciebie też.
-Dobra teraz powiesz nam z kim masz dziecko.- zapytałam chociaż miałam już swoje przypuszczenie.
-No z.z.z no ten z...- nie umiała powiedzieć.
-Z Harry'm?
-T-t-t-tak. Skąd wiedziałaś.
-Wiesz mam oczy i widzę jak na siebie patrzycie. Zresztą od jakiś 10 minut wpatruje się w podłogę co nie jest normalne.
-Aż tak widać.- zapytał Harry wpatrując się dalej w podłogę.
-Oj no już przestań jesteście dorośli. Spójrz na nas. Nikt nie ma do Ciebie pretensji. Do żadnego z was.
-D-d-dziękuje Lena- podszedł i mnie przytulił.- szczerze mówiąc ładnie wyglądasz. Ty Zayn też. Nasz Bad Boy ma garnitur. Święto. Zresztą gdzie wy byliście.
-Na p...- Zayn mi nie dał dokończyć, a w tym czasie Harry podszedł do Jagody i ją mocno przytulił. Wyglądali tak słodko.
-Na spacerze.
-Nie byliśmy na
-Na spacerze Kochanie.
-Nie mów do mnie Kochanie i byliśmynaplażytambyłotakładnieicudowniespędziłamtenwieczór- powiedziałam tak, żeby Zayn nie mógł mi przerwać.
-Gdzie kurwa?- zapytał Lou. Wyszło na to, że nikt mnie nie zrozumiał
-No na... - powiedziałam dopóki Zayn mi nie przerwał
-Spacerze.- dokończył Zayn
-Nie kłam byliśmy na.
-Spacerze.
-Nie na.
-Spacerze.
-Nie no kurna Zayn byliśmy na.
-Spacerze.
-Noż kurwa Malik byliśmy na.
-Spacerze.- Kłóciliśmy się tak jeszcze jakieś 10 minut. Co chwilę wyzywałam Mulata, a on się tym nie przejął.
-To gdzie w końcu byliście?- zapytał nasz "szofer" Niall
-Na
-Spacerze.- znowu przerwał mi Zayn
-Nie. Zayn chodź na słowo.- nie czekając na odpowiedź pociągnęłam chłopaka na bok.
-Co ty kurwa do jasnej ciasnej anieli odpierdalasz. Nie wiesz, że nie wolno kłamać. Każde małe dziecko wie o tym nawet Nikola.
-Tak masz racje święta Nikola i jej jeszcze bardziej święty brat Kuba są najlepsi, a ja to tylko głupia rozpuszczona gwiazdka.
-O co Ci teraz chodzi.
-Dobra weź skończ od jakiegoś tygodnia słyszę tylko o Kubie i Nikoli jacy to oni biedni. Ty jesteś ślepa czy głupia,a może to i to. Wiesz co ja spadam, przekaż to reszcie.
-Ale Zayn.
-Spadaj.- powiedział i odszedł.
-Ja się chyba w tobie zakochałam Zayn.-powiedziałam bardzo cicho licząc na to, że nikt nie usłyszy.
-Co? Na prawdę. - powiedział Lou i po chwili wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Jak już mnie postawił powiedziałam.
-Lou proszę nie mów Z-z-zayn'owi. Błagam.
-Nie ma problemu. Na reszcie Zayn będzie miał normalną dziewczynę. A nie. Cholera wie co z toną pudru na ryju i do tego wykorzystującą go na każdy sposób.
-Skąd się biorą tacy ludzie.
-Z kosmosu, a skąd by się mieli niby brać Leno.
-Oj Loui, Loui ty jak coś walniesz.
-Powiedz mi po co tu przyszedłeś.
-Po kawę, ale zobaczyłam Ciebie i wkurwionego Zayn'a więc postanowiłem podejść, żeby w razie czego nic Ci nie zrobił, bo to porywczy chłopak.
-Acha i podsłuchałeś moją rozmowę z nim.
-Nie do końca usłyszałem tylko spadaj i twoje wyznanie.
-Dobra chodź po tą kawę, bo za raz zaczną Cię szukać.
-Ok. Lena to powiesz mi gdzie byliście.
-Tak. Tylko nikomu nie mów, bo nie wiem o co chodziło Zayn'owi.
-Nie ma problemu.
-Byliśmy na plaży i oglądaliśmy takie ładne morze i księżyc.
-Byliście na plaży? Już wiem czemu nie chciał nam powiedzieć.
-Czemu? Proszę powiedz mi. Może zrozumiem czemu się na mnie wkurzył.
-W to miejsce chodził ze swoją jedyną prawdziwa miłością, która umarła jakieś 3 lata.
-Ojeju.
-Zawsze chodzi na jej grób jak ma doła i jak antyfanki go obrażają i jego religie.
-O ja Cie pierdziele.
-To była jedyna dziewczyna jak na razie, która go na prawdę kochała.
-Biedny Zayn, ale na prawdę nikogo tam nie zabrał oprócz mnie.
-No nie pamiętam jak jeszcze tam razem chodziliśmy z Patrycją. Ona też była Polką.
-Tak. Lou nie wiem czemu, ale Zayn jak odchodził powiedział mi, że jestem albo głupia albo ślepa jak nie jedno i drugie. Wytłumaczysz mi to.
-Wiesz co ostatnio po pijaku nam wyznał, że się w tobie zakochał.
-Tak na prawdę, ale może on tylko po prostu widzi we mnie Patrycję.
-Wiesz co jest taka opcja ona też była brunetką i miała brązowe oczy, ale wątpię w to. Jak chcesz to możemy jechać i mogę poszukać dla ciebie zdjęć Patrycji.
-Jak byś mógł była bym wdzięczna.
-Ok. Tylko nic nie mów Zayn'owi to miała być nasza tajemnica. Chłopakom też ani słowa. To jest taka tajemnica zespołu.
-Dobra, a powiesz mi czemu umarła.
-Mieli wypadek. Zayn się o to obwinia, bo to on wtedy prowadził samochód.
-A jak to się stało.
-No wracali z randki właśnie z plaży i nagle po ich pasie zaczął jechać samochód. Zayn na niego trąbił odbił w bok, ale nie udało mu się uniknąć zderzenia. Wjechał w tą część gdzie siedziała Patrycja. Lekarzom nie udało się jej uratować. Zayn wyszedł z tego bez większych obrażeń. To nie wyszło na jaw, bo w tedy nie byliśmy jeszcze znani.
-Acha. Biedny Zayn. Słuchaj możemy już jechać.
-Ok. Tylko poinformujmy resztę i zanieśmy im ta kawę, którą właśnie zrobiłem.
Co kiedy on zrobił tą kawę.
-Spoko.
Poszliśmy do reszty daliśmy kawę i pojechaliśmy z nami zabrał się Niall.
-Lena co się stało? Gdzie Zayn?- zapytał jak już odeszliśmy od wszystkich.
-Nie ważne. To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa. Jak Zayn będzie chciał Ci powiedzieć to powie. Ja nie mam na to ochoty.
-Ok. Nie gniewam się, ale proszę uśmiechnij się.
Wymusiłam uśmiech.
-Już lepiej.
-Tak. Tylko już tak zostań.
-No dobra.
Cały czas starałam się uśmiechać. Gdy już dojechaliśmy na miejsce. Niall przytulił mnie i poszedł do domu chłopaków. Lou stał ze mną. Zaprosiłam go do środka. Gdy już weszliśmy, zaprosiłam go do salonu.
-Wejdź do salonu, a ja nam zrobię coś do picia. Tylko co chcesz.
-A co sobie robisz.
-Herbatkę.
-To ja tez poproszę.
-Ok.- gdy już zrobiłam nasze napoje i postawiłam na stoliku. Zajęłam miejsce koło Lou.
-To co roooooooooooobimyyyyyyyyyyyy- zapytał Lou
-Nie wiem. Możemy coś obejrzeć.
-Ok.
-To ty coś wybierz, a ja zrobię nam coś do jedzenia.
-Spoko. Tylko gdzie masz filmy.
-No tak są u mnie w pokoju. Wiesz który to?
-Tak.
-Leżą w takiej żółtej walizce.
-Dobra. To ja zaraz wracam.
Gdy przygotowywałam nam przekąski do Lou ktoś zadzwonił. Usłyszałam tylko urywki rozmowy. Lou mówił, że jest u mnie, ale może przyjechać tylko będzie ze mną. Nie wiem o co chodzi. Po chwili chłopak zszedł ze schodów i powiedział, że jedziemy na wycieczkę tylko mam się przebrać w coś wygodnego.
-Tylko nie zakładaj szpilek, bo będzie Ci nie wygodnie, a ja nie będę Cię niósł.
-No tak ty nie jesteś kochany Zayn.
-Co? On Cię dzisiaj niósł? Czy kiedy?
-No dziś, bo mu się śpieszyło, a ja w szpilkach nie umiem biegać. Kazał mi wejść sobie na barana, ale nie chciałam, to mnie wziął na ręce i zaczął ze mną tak biec.
-Oj jutro będą ciekawe plotki na wasz temat Paul się wkurzy.
-Jakoś to załagodzę w końcu to mój wujek.
-No tak. Ukochana. No właśnie kim ty dla niego jesteś.
-Siostrzenicą. Moja mama jest jego siostrą.
-Paul ma siostrę.
-Tak.
-Wow. Nie wiedziałem.
-Dobra ja lecę się przebrać.
Poszłam na górę. W co mam się ubrać. Jest ciepło. No właśnie w Londynie jest ciepło. Święto. Jednak ja wybrałam długie żółte spodnie, sweterek z motywem batmana i moje ulubione buty. To nic, że są na małym obcasie, ale są bardzo wygodne i wszędzie w nich chodziłam. Nawet ostatnio z drzewa ściągałam w nich mojego psa Ziggi'ego. Wzięłam jeszcze torebkę spakowałam do niej portfel, słuchawki, telefon, mp4, chusteczki i zeszłam na dół. Gdy Lou mnie zobaczył powiedział tylko.
-Bardziej oczojebne rzeczy trzeba było ubrać i od razu zapowiadam nie będę Cię niósł.
-Spoko ostatnio w tych butach po drzewie chodziłam i ściągałam z niego Ziggi'ego. No właśnie gdzie są moje pieski.
-Nie wiem. Później się okaże teraz jedziemy.
-Dobra.- wyszliśmy z domu ja zamknęłam go na klucz. Wsiedliśmy do samochodu. Po piętnastu minutach dojechaliśmy. Byliśmy pod cmentarzem.
-Lou do Ciebie dzwonił Zayn.
-Tak.
-Wie, że będę.
-Nie do końca. Uważa, że będę sam.
-Coś ty wymyślił.
-Zobaczysz.
-No dobra. Tylko jak się gorzej wkurzy ty mu wszystko tłumaczysz od początku do końca.
-Ok. Teraz chodź.- pociągnął mnie za rękę. Po chwili doszliśmy pod piękny grób. Na ławeczce obok siedział Zayn. Cały zapłakany. Lou do niego podszedł i szepnął coś na ucho. Po chwili oby dwoje na mnie patrzyli. Zayn był dalej wkurzony, ale już mniej teraz był bardziej smutny. Wstał z ławki podszedł do mnie.
-Lena przepraszam. Mogę Ci to wszystko wytłumaczyć.
-Dobra.
-Lou zostawisz nas samych.
-No pewnie.
Zayn podszedł do ławki i usiadł. Ja dalej stałam w tym samym miejscu.
-Siadaj sobie.- podeszłam do ławki i chciałam usiąść koło Zayn'a, ale ten mnie posadził sobie na kolanach i mocno przytulił. Nie on mnie o mało co nie połamał.
-Lou powiedział mi, że wiesz o Patrycji. Więc chcę Ci to wytłumaczyć.
-Ok. Czekam. Tylko mógłbyś mnie tak nie ściskać, bo mnie połamiesz.
-Dobrze, przepraszam.
-Nic się nie stało Zayn.
-No to może zacznę od początku. Patrycja...
Hej wszystkim. Przepraszam za taką długą przerwę,ale jakoś nie mogłam opublikować tego rozdziału. Wydaje mi się jakiś denny i nikomu się nie spodoba i wszyscy przestaną czytać to opowiadanie. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Teraz jednak mam złą wiadomość. Niedługo wyjeżdżam z rodzicami na domek i nie wiem czy będę mogła tam pisać, gdyż rodzice mi nie pozwalają wziąć laptopa. Postaram się go przemycić. Jak mi się nie uda to kolejny rozdział pojawi się na początku września. Bardzo bym tego nie chciała. Nie wiem zobaczę co da się zrobić.
Do następnego Babajaga.
Niall poszedł do samochodu.
-Chodź ze mną Lena. Mam dla ciebie niespodziankę.- po chwili zwrócił się do mnie Mulat.
-Tylko powiedź mi co robimy pod najdroższą restauracją w Londynie.
-No jak to co. Zjemy kolacje.
-Zayn zwariowałeś. Nie masz na co kasy wydawać.
-No właśnie nie mam.
-To kup coś tej dziewczynie, w której się zakochałeś i zabierz ją gdzieś.- powiedziałam z wyrzutem.
-Właśnie to robię.
Patrzałam na niego jak na idiotę.
-Dalej nie rozumiesz. Od samego początku mi się podobałaś i zawsze chciałem umówić się z tobą na randkę.
-A-a-a-a-a- nie wiedziałam co powiedzieć.
-Co chciałaś powiedzieć.
-Ale jak to ja byłam tą śliczną brunetką. Powiedz mi co jest we mnie takiego ślicznego.
-Wszystko. Oczy, włosy, usta, nos, twarz, ciało, charakter. Wszystko.
Zarumieniłam się jestem tego pewna. Zakryłam się włosami i wpatrywałam w chodnik.
-Nie musisz się chować jesteś piękna jak się rumienisz.
Spojrzałam na niego. Ten zbliżył się do mnie i na ucho szepnął
-Wchodzimy do środka czy idziemy na spacer?- zapytał
-Na spacer.
-To chodź.- wziął mnie za rękę i ciągnął w jak na razie tylko mu znanym kierunku.- no szybciej to jeszcze zdążę Ci to pokazać.
-Jak mam iść szybciej skoro mam na sobie szpilki. Nie umiem w nich biegać.
-Dobra wskakuj mi na barana.
-Zwariowałeś?
-Nie no już nie mamy czasu.
-Nie.
-Jesteś tego pewna.
-Tak.
-Jak chcesz.
Teraz to przesadził wziął mnie na ręce i zaczął biec.
-Zayn postaw mnie. Proszę.- powiedziałam śmiejąc się.
-Nie.
-No Zaaaaaaaaaaaaaaaaaynnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn. Proszę.
-Nie.
-To nie. Nie odzywaj się do mnie.
- O kolejny Niall się znalazł.
Dziwnie na niego spojrzałam zresztą to nie pierwszy raz dzisiaj.
-No co on się też co chwilę o coś obraża. Tak jak ty.
Teraz postanowiłam, że się już w ogóle do niego nie odezwę. Po jakiś 10 minutach ciągłego podskakiwania na rękach Malika, głównie ze względu na to, że chłopak biegł i co chwilę mnie sobie poprawiał dobiegliśmy, o ile można to tak nazwać. Wreszcie mnie postawił. Byłam mu wdzięczna, ale dalej postanowiłam się do niego nie odzywać.
-Dobra możesz się do mnie nie odzywać. Tylko proszę zobacz co Ci chciałem pokazać.- poprosił. Zrobiłam to. Jednak to co ujrzałam sprawiło, że jednak odezwałam się do Malika.
-Jejku jak tu ładnie.
-O jednak postanowiłaś się do mnie odezwać.
-No, bo tu jest tak ślicznie.
-Wiedziałem, że Ci się spodoba.
-Dziękuje czemu mnie tu zabrałeś?
-No sam nie wiem może ze względu na to, że jesteś dla mnie ważna.
-J-j-ja dla ciebie ważna. Zayn o czym ty mówisz ja taka zwykła dziewczyna z Polski, ważna dla ciebie. Takiej gwiazdy, która jest u nas w Polsce prawie na każdej okładce magazynów dla nastolatek.
-Powiedz mi Lena w czym ja jestem lepszy od ciebie. Co mam takiego innego.
-Zawartość gaci na przykład.
-Grrr nie o to mi chodziło. Nie udawaj głupiej.
-A może ja jestem głupia.
-Wątpię w to. Znamy się już trochę i poznałem Cię w jakimś stopniu.
-Jesteś tego pewny, może tylko Ci się wydaje i kłamałam cały czas.
-Wątpię w to.
-No, ale jesteś tego pewny w 100%
-Tak i kończmy ten temat.
-No dobra jak chcesz.
Pomiędzy nam nastała cisza. Wcale mi ona nie przeszkadzała. Lubię kiedy jest cicho, bo wtedy można pomyśleć. Jednak Malik'owi ona przeszkadzała.
-To skoro uważasz, że Cię nie znam to opowiedz mi coś o sobie.
-No dobra nazywam się Lena Czarnecka-Higgins.
-Ccccca- próbował wypowiedzieć moje nazwisko Zayn
-Czarnecka. Nie powtórzysz to polskie nazwisko.
-Dam radę zobaczysz. Jeszcze się zdziwisz.
-No zobaczymy.
-Mów daalej.
-Mam 18 lat od jakiegoś nie całego miesiąca.
-O to wszystkiego najlepszego. Robimy imprezę z tego powodu jutro u nas o 18 macie być.
-N-n-nie trzeba, ale no ok. Nie będę się kłócić.
-Trzeba, trzeba dawaj dalej.
-Jestem pół Polką, pół Angielką. Znam pięć języków polski, angielski, francuski, włoski i hiszpański.
-Wow. Nawet ja tylu nie znam, a powinienem przynajmniej podstawy. Nigdy nie umiałem się dogadać z fankami w ich języku.
-Nauczysz się .
-Co jeszcze.
-Wszyscy mówią, że jestem wrażliwą optymistyczną wariatką, kochającą przyjaciół i do tego otwarta na innych.
-Nie zgadzasz się z tym?
-Wrażliwa jestem w 100%. Pamiętam jak w wieku 8 lat zdechł mi chomik płakałam po nim miesiąc. Wariatką raczej nie jestem bardziej bym to powiedziała o Gabi. Kocham przyjaciół oddałabym za nich życie jak by była taka potrzeba.
-Z większością się zgadzasz, ale ja bym jeszcze dodał piękna,miła, kochana, troskliwa, urocza, a...- nie dałam mu dokończyć
-Przestań mnie wychwalać, bo się zarumienię.
-Już to zrobiłaś Skarbie.- spuściłam głowę i zakryłam twarz włosami, Zayn się zaśmiał złapał za mój podbródek i podniósł tak, żebym na niego spojrzała Zbliżył się do mojej twarzy i wyszeptał mi do ucha.
-Pięknie wyglądasz kiedy się rumienisz. - w tej chwili obydwoje dostaliśmy telefon. Co za zbieg okoliczności w tej samej chwili rozbrzmiały dwie komórki. Miałam złe przeczucia. Dzwoniła Gabrysia. Odebrałam.
**Rozmowa telefoniczna**
-Lena. Boże na reszcie odebrałaś.
-Gabi co się stało?
-Przyjedź szybko do szpitala. Proszę.
-Ok, ale co się stało.
-Powiem Ci na miejscu. Proszę przyjedź szybko.
-Dobra już jadę.
**Koniec rozmowy**
Spojrzałam na Zayn'a, a on na mnie.
-Muszę jechać do szpitala.- powiedzieliśmy razem
-Ty też co oni znowu zmajstrowali.- powiedział Mulat
-Nie wiem Gabi mówiła trzy po trzy i nic nie zrozumiałam.
-To samo Niall. Mógł zadzwonić ktoś inny i powiedzieć więcej.
-Masz racje.
-Dobra chodź jedziemy.- powiedziałam
-Cholera.
-Co się stało.
-Nie mam samochodu.
-No właśnie nasz "szofer" jest w szpitalu i lepiej niech nie prowadzi. W takim szoku. Co teraz.
-Zamawiam taksówkę.
Na szczęście przyjechała szybko i już po 15 minutach od telefonu Niall'a i Gabi byliśmy na miejscu. Weszliśmy biegiem do szpitala.
-Zayn gdzie oni są.
-Nie wiem. Dzwonie do Niall'a.
Zadzwonił byli pod salą numer sześćdziesiąt dziewięć.
-Zayn gdzie to jest.
-Trzeba wjechać windą na trzecie piętro.
-W-w-windą?
-No tak,a co to jakiś problem.
-No ja mam lęk przed windą jak miałam pięć lat to utknęłam w jednej sama.
-Acha. To jest zrozumiałe, ale ze mną nie masz się czego bać w razie czego Cię obronię.
-No ok.
Gdy już wjechaliśmy tą piekielną windą i doszliśmy pod salę podbiegła do mnie Gabrysia i się przytuliła. Była cała zapłakana.
-Już cicho. Co się stało mała?- zapytałam.
-Jagoda i Harry m-m-mieli w-w-w-w-w-wypadek. -odpowiedziała zapłakana dziewczyna
-Co, ale jak to?- spytałam zdziwiona
-No jechali samochodem i mieli wypadek. Tyle wiemy.- powiedział tym razem Lou.
-Co z nimi?- dalej zadawałam im pytania.
-Z Harry'm wszystko dobrze jest tylko lekko poobijany. Jagoda ma teraz jakieś badania, ale nie wiemy gdzie. Jest z nią Harry.- powiedział Liam
-Harry jest z nią.- powiedziałam
-No tak. Patrz właśnie idzie z lekarzem. O tam.- pokazał palcem Lou. Spojrzałam w tam tym kierunku. Lekarz był zadowolony, a pan mop zszokowany. Ciekawe co zmajstrowali. Podeszli do nas.
-Co z nią?- zapytałam.
-Pani Jagodzie i dziecku na szczęście nic się nie stało.
-Jakie dziecko? Harry o co tu chodzi?- zapytałam
-Z badań wyszło, że pani Jagoda jest w ciąży.- powiedział lekarz. Spojrzałam na Harr'ego, a ten spuścił wzrok.
-Z kim, czyje to dziecko? Możemy się z nią zobaczyć?- zapytała Gabi.
-Tego nie wiem, ale za chwile pielęgniarka powinna przewieść panią Jagodę na salę. Przepraszam muszę iść do innych pacjentów.
-Dobrze. Dziękujemy.- dodała Gabi.
Po chwili przywieźli naszą ciężarną. Nie patrzyła na nas, tak samo jak Styles podziwiała podłogę. Podeszłam i ją przytuliłam.
-Dziękuje. Myślałam, że mnie zbluzgacie.- powiedziała roztrzęsiona.
-Co, ale czemu?- zapytałam zdziwiona
-Przestałyście się mną przejmować 5 lat temu jak wam przedstawiłam Gabriele.
-O czym ty gadasz. Teraz to zgłupiałaś. Dla mnie zawsze byłaś i będziesz jak siostra. Martwiłam się o ciebie. Zastanawiałam się jak Ci pomóc jak wyjechał Marcel. Nigdy o tobie nie zapomniałam i zapomnieć nie chcę. Kocham Cię.
-Na prawdę. Ja ciebie też.
-Dobra teraz powiesz nam z kim masz dziecko.- zapytałam chociaż miałam już swoje przypuszczenie.
-No z.z.z no ten z...- nie umiała powiedzieć.
-Z Harry'm?
-T-t-t-tak. Skąd wiedziałaś.
-Wiesz mam oczy i widzę jak na siebie patrzycie. Zresztą od jakiś 10 minut wpatruje się w podłogę co nie jest normalne.
-Aż tak widać.- zapytał Harry wpatrując się dalej w podłogę.
-Oj no już przestań jesteście dorośli. Spójrz na nas. Nikt nie ma do Ciebie pretensji. Do żadnego z was.
-D-d-dziękuje Lena- podszedł i mnie przytulił.- szczerze mówiąc ładnie wyglądasz. Ty Zayn też. Nasz Bad Boy ma garnitur. Święto. Zresztą gdzie wy byliście.
-Na p...- Zayn mi nie dał dokończyć, a w tym czasie Harry podszedł do Jagody i ją mocno przytulił. Wyglądali tak słodko.
-Na spacerze.
-Nie byliśmy na
-Na spacerze Kochanie.
-Nie mów do mnie Kochanie i byliśmynaplażytambyłotakładnieicudowniespędziłamtenwieczór- powiedziałam tak, żeby Zayn nie mógł mi przerwać.
-Gdzie kurwa?- zapytał Lou. Wyszło na to, że nikt mnie nie zrozumiał
-No na... - powiedziałam dopóki Zayn mi nie przerwał
-Spacerze.- dokończył Zayn
-Nie kłam byliśmy na.
-Spacerze.
-Nie na.
-Spacerze.
-Nie no kurna Zayn byliśmy na.
-Spacerze.
-Noż kurwa Malik byliśmy na.
-Spacerze.- Kłóciliśmy się tak jeszcze jakieś 10 minut. Co chwilę wyzywałam Mulata, a on się tym nie przejął.
-To gdzie w końcu byliście?- zapytał nasz "szofer" Niall
-Na
-Spacerze.- znowu przerwał mi Zayn
-Nie. Zayn chodź na słowo.- nie czekając na odpowiedź pociągnęłam chłopaka na bok.
-Co ty kurwa do jasnej ciasnej anieli odpierdalasz. Nie wiesz, że nie wolno kłamać. Każde małe dziecko wie o tym nawet Nikola.
-Tak masz racje święta Nikola i jej jeszcze bardziej święty brat Kuba są najlepsi, a ja to tylko głupia rozpuszczona gwiazdka.
-O co Ci teraz chodzi.
-Dobra weź skończ od jakiegoś tygodnia słyszę tylko o Kubie i Nikoli jacy to oni biedni. Ty jesteś ślepa czy głupia,a może to i to. Wiesz co ja spadam, przekaż to reszcie.
-Ale Zayn.
-Spadaj.- powiedział i odszedł.
-Ja się chyba w tobie zakochałam Zayn.-powiedziałam bardzo cicho licząc na to, że nikt nie usłyszy.
-Co? Na prawdę. - powiedział Lou i po chwili wziął mnie na ręce i zaczął kręcić. Jak już mnie postawił powiedziałam.
-Lou proszę nie mów Z-z-zayn'owi. Błagam.
-Nie ma problemu. Na reszcie Zayn będzie miał normalną dziewczynę. A nie. Cholera wie co z toną pudru na ryju i do tego wykorzystującą go na każdy sposób.
-Skąd się biorą tacy ludzie.
-Z kosmosu, a skąd by się mieli niby brać Leno.
-Oj Loui, Loui ty jak coś walniesz.
-Powiedz mi po co tu przyszedłeś.
-Po kawę, ale zobaczyłam Ciebie i wkurwionego Zayn'a więc postanowiłem podejść, żeby w razie czego nic Ci nie zrobił, bo to porywczy chłopak.
-Acha i podsłuchałeś moją rozmowę z nim.
-Nie do końca usłyszałem tylko spadaj i twoje wyznanie.
-Dobra chodź po tą kawę, bo za raz zaczną Cię szukać.
-Ok. Lena to powiesz mi gdzie byliście.
-Tak. Tylko nikomu nie mów, bo nie wiem o co chodziło Zayn'owi.
-Nie ma problemu.
-Byliśmy na plaży i oglądaliśmy takie ładne morze i księżyc.
-Byliście na plaży? Już wiem czemu nie chciał nam powiedzieć.
-Czemu? Proszę powiedz mi. Może zrozumiem czemu się na mnie wkurzył.
-W to miejsce chodził ze swoją jedyną prawdziwa miłością, która umarła jakieś 3 lata.
-Ojeju.
-Zawsze chodzi na jej grób jak ma doła i jak antyfanki go obrażają i jego religie.
-O ja Cie pierdziele.
-To była jedyna dziewczyna jak na razie, która go na prawdę kochała.
-Biedny Zayn, ale na prawdę nikogo tam nie zabrał oprócz mnie.
-No nie pamiętam jak jeszcze tam razem chodziliśmy z Patrycją. Ona też była Polką.
-Tak. Lou nie wiem czemu, ale Zayn jak odchodził powiedział mi, że jestem albo głupia albo ślepa jak nie jedno i drugie. Wytłumaczysz mi to.
-Wiesz co ostatnio po pijaku nam wyznał, że się w tobie zakochał.
-Tak na prawdę, ale może on tylko po prostu widzi we mnie Patrycję.
-Wiesz co jest taka opcja ona też była brunetką i miała brązowe oczy, ale wątpię w to. Jak chcesz to możemy jechać i mogę poszukać dla ciebie zdjęć Patrycji.
-Jak byś mógł była bym wdzięczna.
-Ok. Tylko nic nie mów Zayn'owi to miała być nasza tajemnica. Chłopakom też ani słowa. To jest taka tajemnica zespołu.
-Dobra, a powiesz mi czemu umarła.
-Mieli wypadek. Zayn się o to obwinia, bo to on wtedy prowadził samochód.
-A jak to się stało.
-No wracali z randki właśnie z plaży i nagle po ich pasie zaczął jechać samochód. Zayn na niego trąbił odbił w bok, ale nie udało mu się uniknąć zderzenia. Wjechał w tą część gdzie siedziała Patrycja. Lekarzom nie udało się jej uratować. Zayn wyszedł z tego bez większych obrażeń. To nie wyszło na jaw, bo w tedy nie byliśmy jeszcze znani.
-Acha. Biedny Zayn. Słuchaj możemy już jechać.
-Ok. Tylko poinformujmy resztę i zanieśmy im ta kawę, którą właśnie zrobiłem.
Co kiedy on zrobił tą kawę.
-Spoko.
Poszliśmy do reszty daliśmy kawę i pojechaliśmy z nami zabrał się Niall.
-Lena co się stało? Gdzie Zayn?- zapytał jak już odeszliśmy od wszystkich.
-Nie ważne. To jest tylko i wyłącznie nasza sprawa. Jak Zayn będzie chciał Ci powiedzieć to powie. Ja nie mam na to ochoty.
-Ok. Nie gniewam się, ale proszę uśmiechnij się.
Wymusiłam uśmiech.
-Już lepiej.
-Tak. Tylko już tak zostań.
-No dobra.
Cały czas starałam się uśmiechać. Gdy już dojechaliśmy na miejsce. Niall przytulił mnie i poszedł do domu chłopaków. Lou stał ze mną. Zaprosiłam go do środka. Gdy już weszliśmy, zaprosiłam go do salonu.
-Wejdź do salonu, a ja nam zrobię coś do picia. Tylko co chcesz.
-A co sobie robisz.
-Herbatkę.
-To ja tez poproszę.
-Ok.- gdy już zrobiłam nasze napoje i postawiłam na stoliku. Zajęłam miejsce koło Lou.
-To co roooooooooooobimyyyyyyyyyyyy- zapytał Lou
-Nie wiem. Możemy coś obejrzeć.
-Ok.
-To ty coś wybierz, a ja zrobię nam coś do jedzenia.
-Spoko. Tylko gdzie masz filmy.
-No tak są u mnie w pokoju. Wiesz który to?
-Tak.
-Leżą w takiej żółtej walizce.
-Dobra. To ja zaraz wracam.
Gdy przygotowywałam nam przekąski do Lou ktoś zadzwonił. Usłyszałam tylko urywki rozmowy. Lou mówił, że jest u mnie, ale może przyjechać tylko będzie ze mną. Nie wiem o co chodzi. Po chwili chłopak zszedł ze schodów i powiedział, że jedziemy na wycieczkę tylko mam się przebrać w coś wygodnego.
-Tylko nie zakładaj szpilek, bo będzie Ci nie wygodnie, a ja nie będę Cię niósł.
-No tak ty nie jesteś kochany Zayn.
-Co? On Cię dzisiaj niósł? Czy kiedy?
-No dziś, bo mu się śpieszyło, a ja w szpilkach nie umiem biegać. Kazał mi wejść sobie na barana, ale nie chciałam, to mnie wziął na ręce i zaczął ze mną tak biec.
-Oj jutro będą ciekawe plotki na wasz temat Paul się wkurzy.
-Jakoś to załagodzę w końcu to mój wujek.
-No tak. Ukochana. No właśnie kim ty dla niego jesteś.
-Siostrzenicą. Moja mama jest jego siostrą.
-Paul ma siostrę.
-Tak.
-Wow. Nie wiedziałem.
-Dobra ja lecę się przebrać.
Poszłam na górę. W co mam się ubrać. Jest ciepło. No właśnie w Londynie jest ciepło. Święto. Jednak ja wybrałam długie żółte spodnie, sweterek z motywem batmana i moje ulubione buty. To nic, że są na małym obcasie, ale są bardzo wygodne i wszędzie w nich chodziłam. Nawet ostatnio z drzewa ściągałam w nich mojego psa Ziggi'ego. Wzięłam jeszcze torebkę spakowałam do niej portfel, słuchawki, telefon, mp4, chusteczki i zeszłam na dół. Gdy Lou mnie zobaczył powiedział tylko.
-Bardziej oczojebne rzeczy trzeba było ubrać i od razu zapowiadam nie będę Cię niósł.
-Spoko ostatnio w tych butach po drzewie chodziłam i ściągałam z niego Ziggi'ego. No właśnie gdzie są moje pieski.
-Nie wiem. Później się okaże teraz jedziemy.
-Dobra.- wyszliśmy z domu ja zamknęłam go na klucz. Wsiedliśmy do samochodu. Po piętnastu minutach dojechaliśmy. Byliśmy pod cmentarzem.
-Lou do Ciebie dzwonił Zayn.
-Tak.
-Wie, że będę.
-Nie do końca. Uważa, że będę sam.
-Coś ty wymyślił.
-Zobaczysz.
-No dobra. Tylko jak się gorzej wkurzy ty mu wszystko tłumaczysz od początku do końca.
-Ok. Teraz chodź.- pociągnął mnie za rękę. Po chwili doszliśmy pod piękny grób. Na ławeczce obok siedział Zayn. Cały zapłakany. Lou do niego podszedł i szepnął coś na ucho. Po chwili oby dwoje na mnie patrzyli. Zayn był dalej wkurzony, ale już mniej teraz był bardziej smutny. Wstał z ławki podszedł do mnie.
-Lena przepraszam. Mogę Ci to wszystko wytłumaczyć.
-Dobra.
-Lou zostawisz nas samych.
-No pewnie.
Zayn podszedł do ławki i usiadł. Ja dalej stałam w tym samym miejscu.
-Siadaj sobie.- podeszłam do ławki i chciałam usiąść koło Zayn'a, ale ten mnie posadził sobie na kolanach i mocno przytulił. Nie on mnie o mało co nie połamał.
-Lou powiedział mi, że wiesz o Patrycji. Więc chcę Ci to wytłumaczyć.
-Ok. Czekam. Tylko mógłbyś mnie tak nie ściskać, bo mnie połamiesz.
-Dobrze, przepraszam.
-Nic się nie stało Zayn.
-No to może zacznę od początku. Patrycja...
Hej wszystkim. Przepraszam za taką długą przerwę,ale jakoś nie mogłam opublikować tego rozdziału. Wydaje mi się jakiś denny i nikomu się nie spodoba i wszyscy przestaną czytać to opowiadanie. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Teraz jednak mam złą wiadomość. Niedługo wyjeżdżam z rodzicami na domek i nie wiem czy będę mogła tam pisać, gdyż rodzice mi nie pozwalają wziąć laptopa. Postaram się go przemycić. Jak mi się nie uda to kolejny rozdział pojawi się na początku września. Bardzo bym tego nie chciała. Nie wiem zobaczę co da się zrobić.
Do następnego Babajaga.
Co ty mówisz ! Ten rozdział jest świetny ! Szkoda że następny dopiero we wrześniu, ale dam rade :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Czekam na nexta<3 :*
OdpowiedzUsuńWow ! Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńJak słodko wymyślił Zayn, jeszcze później z biegł z nią na rękach i w ogóle aww *-*
I ten wypadek Hazz..masakra ;/
Czekam nn ;3
onedirectionimaginyyy.blogspot.com
Swietne czekam na nexta
OdpowiedzUsuńAlice ♥♥