-Siadaj sobie.- podeszłam do ławki i chciałam usiąść koło Zayn'a, ale ten mnie posadził sobie na kolanach i mocno przytulił. Nie on mnie o mało co nie połamał.
-Lou powiedział mi, że wiesz o Patrycji. Więc chcę Ci to wytłumaczyć.
-Ok. Czekam. Tylko mógłbyś mnie tak nie ściskać, bo mnie połamiesz.
-Dobrze, przepraszam.
-Nic się nie stało Zayn.
-No to może zacznę od początku. Patrycja...
Oczami Zayn'a.
Po telefonie Niall'a i Gabi udaliśmy się do szpitala. Jako, że nie
mieliśmy samochodu zamówiłem taxi. Gdy weszliśmy do środka, nie
wiedzieliśmy gdzie jest reszta. Zadzwoniłem do blondynka. Byli pod
salą sześćdziesiąt dziewięć. Powiedziałem to Lenie.
-Zayn gdzie to jest?- zapytała.
-Trzeba wjechać windą na trzecie piętro.
-W-windą?- przestraszyła się dziewczyna.
-No tak, a co to jakiś problem?
-No ja mam lęk przed jazdą windą. Jak miałam pięć lat to
utknęłam w jednej sama.
-Acha. To zrozumiałe, ale ze mną nie masz się czego bać w razie
czego Cię obronię. - powiedziałem dumnie, ale szczere mówiąc
chciałem się śmiać.
-No ok.- uff dała się namówić szczerze mówiąc nie mam ochoty
zapitalać po schodach na trzecie piętro. Gdy już wjechaliśmy
windą Lenie ulżyło. Poszliśmy pod salę do Leny podbiegła
Gabrysia i się przytuliła. Była cała zapłakana. Ciekawe co się
stało.
-Już cicho. Co się stało mała?- zapytała Lena
-Jagoda i Harry m-m-mieli w-w-w-w-w-wypadek.- wyszlochała
Co, ale jak to?- Lena nie dawała za wygraną.
-No jechali samochodem i mieli wypadek tyle wiemy. - powiedział nad
zwyczaj spokojny Lou. Przecież Hazza to jego przyjaciel i to jeszcze
najlepszy nie martwi się o niego.
-Co z nimi?- dalej pytała dziewczyna.
-Z Harry'm wszystko dobrze jest tylko lekko poobijany. Jagoda ma
teraz jakieś badania, ale nie wiemy gdzie. Jest z nią Harry.-
powiedział Daddy.
-Harry z nią jest. - powiedziała.
-No tak. Patrz właśnie idzie z lekarzem. O tam.- pokazał swoim
paluchem Lou. Wszyscy spojrzeli w tamtym kierunku. Lekarz był
zadowolony więc nią wszystko dobrze, ale Hazza zdenerwowany.
Ciekawe co przeskrobał ten kretyn. Jeszcze z dziewczyną, którą
zna lekko ponad tydzień. Podeszli do nas.
-Co z nią?- zapytała najbardziej ogarnięta osoba po Liam'ie jaką
znam.
-Pani Jagodzie i dziecku na szczęście nic się nie stało.- Co?
Kurwa Styles coś ty zrobił. Życie Ci nie miłe Paul nas wszystkich
za to zabiję. Ja nawet nie zdążę powiedzieć Lenie co do niej
czuję. Z rozmyśleń wyrwało mnie.
-Jakie dziecko? Harry o co tu chodzi?- zapytała teraz już na pewno
najbardziej ogarnięta z nas wszystkich Lena. Nawet Liam'a zatkało i
Lou nie dobijał głupimi komentarzami.
-Z badań wyszło, że pani Jagoda jest w ciąży.- powiedział
lekarz. Lena spojrzał na Harr'ego zresztą ja zrobiłem to samo,
ten za to podziwiał podłogę.
-Z kim? Czyje to dziecko? Możemy się z nią zobaczyć.- teraz głos
zabrała najmłodsza z nas Gabi.
-Tego nie wiem, ale zaraz pielęgniarka powinna przewieść panią
Jagodę na salę. Teraz przepraszam muszę iść do innych pacjentów.
-Dobrze. Dziękujemy.- dodała Gabrysia. Po chwili przywieźli
przyszłą panią Styles. Przynajmniej tak mi się wydaję.
Nie patrzyła na nas i tak jak lokers podziwiała podłogę. Ciekawe
co oni w niej widzą takiego ładnego. Lena podeszła do niej i
przytuliła. Kurde ona przytula w tym szpitalu wszystkich oprócz
mnie. Czuje się zazdrosny. No, ale nie można powiedzieć, że nie
jest super dziewczyna, która chce dla wszystkich dobrze.
-Dziękuje myślałam, że mnie zbluzgacie.- powiedziała
roztrzęsiona Jagoda.
-Co, ale czemu?!- zapytała zdziwiona Lena.
-Przestałyście się mną przejmować pięć lat temu kiedy
przedstawiłam wam Gabriellę.
-O czym ty gadasz. Teraz to zgłupiałaś. Dla mnie zawsze byłaś i
będziesz jak siostra. Martwiłam się o Ciebie. Zastanawiałam się
jak Ci pomóc gdy wyjechał Marcel. Nigdy o tobie nie zapomniałam i
zapomnieć nie chcę. Kocham Cię.- Co jak to ją kochasz. To był
cios poniżej pasa.
-Na prawdę.Ja Ciebie też.- jakie to słodkie nawet za słodkie.
-Dobra teraz powiedz nam z kim to dziecko?- zapytała prosto z mostu
Lena. Nie wiem jak inni, ale ja już mam kandydata na ojca.
-No z.z.z. no ten z....- jąkała się albo zwlekała odpowiedź.
-Z Harry'm.- no nie Lena czyta mi w myślach.
-T-t-t-tak. Skąd wiedziałaś?
-Wiesz mam oczy i widzę jak na siebie patrzycie. Zresztą od jakiś
dziesięciu minut wpatruje się w podłogę co nie jest normalne.-
nie no kocham ją. Ta nie patrzy tylko mówi co myśli.
-Aż tak widać.- zapytał loczek wpatrując się jeszcze
intensywniej w podłogę. Kurde ten chce zrobić w niej dziurę i
zapaść się pod ziemię.
-Oj no już przestań jesteście dorośli. Spój na nas. Nikt nie ma
do Ciebie pretensji. Do żadnego z was.- powiedziała moja przyszła
żona. Przynajmniej mam taka nadzieję.
-D-d-dziękuje Lena.- podszedł i ją przytulił.Łapy precz Styles.
Jednak jego dalsze poczynania zwaliły mnie z nóg-szczerze mówiąc
ładnie wyglądasz. Ty Zayn też. Nasz Bad Boy ma garnitur. Święto.
Zayn gdzie byliście.- wrócił dawny wścibski i wkurwiający Harry.
Wolałem tego z przed pięciu minut. No i teraz zaczął się
najgorszy moment mojego życia od jakiś 3 lat.
-Na p...- chciała powiedzieć Lenica, a Harry w tym czasie podszedł
do Jagody i ją przytulił. Jak się tak na nich patrzy to nawet
fajnie razem wyglądają. Pasują do siebie. Ciekawe czy aj i Lena
też byśmy tak do siebie pasowali.
-Na spacerze.- powiedziałem
-Nie byliśmy na – zbuntowała się Lena, ale tak ładnie wygląda
jak się złości.
-Na spacerze Kochanie.
-Nie mów do mnie kochanie.- powiedziała ostro. Z planów ślubnych
nici.- ibyliśmynaplażytambyłotakładnieicudowniespędziłamtenwieczór.-
szcerze mówiąc nic z tego nie zrozumiałem. Liczę na to że inni
też nie. Jednak cztery słowa ugrzęzły mi w pamięci ładnie,
cudowny i ten wieczór. Czyli jest zadowolona.
-Gdzie Kurwa?- zapytał Lou. Czyli nie zrozumieli Uff.
-No na – znowu jej przerwali. Nie chce, żeby chłopcy wiedzieli
gdzie byliśmy. Za dużo o mnie wiedza i mogą coś powiedzieć
Lenie.
-Spacerze.- dokończyłem
-Nie kłam byliśmy na.
-Spacerze.
-Nie na.
-Spacerze.
-Nie no kurna Zayn byliśmy na
-Spacerze.
-Noż Kurwa Malik byliśmy na.- mocno się wkurwiła teraz dopiero
się zacznie.
-Spacerze.- kłóciliśmy się już dobre dziesięć minut. Lena co
chwilę mnie wyzywała. Nie powiem zabolało gdzieś w głębi serca
ostatnio bolało mnie tak 3 lata temu, ale się nie poddałem i
dalej szedłem w zaparte.
-To gdzie w końcu byliście?- zapytał głodomor.
-Na. - zaczęła Lena.
-Spacerze.- dokończyłem za nią. Niech się dziewczyna nie wysila
za mocno.
-Nie. Zayn chodź na słowo.- nie czekając na odpowiedź odciągnęła
mnie od reszty.
-Co ty kurwa do jasnej ciasnej anieli odpierdalasz Ne wesz, że nie
wolno kłamać. Każde małe dziecko o tym wie. Nawet Nikola.
-Tak masz rację święta Nikola i jej jeszcze bardziej święty brat
Kuba są najlepsi, a ja to tylko głupia rozpieszczona gwiazdka. -nie
wytrzymałem i wybuchłem. Nie powinienem krzyczeć na Lenę nie tak
mnie wychowano, ale ja już mam dość rozmów na temat jej byłego.
Z tego co mi mówiła to już przeszłość to po co o nim tyle gada.
Sam nie mam nic do Kuby i nikoli są spoko, ale już nie wyrabiam.
-O co Ci teraz chodzi?- zapytała dziewczyna.
-Dobra weź skończ od jakiegoś tygodnia słyszę tylko o Kubie i
Nikoli jacy to oni są biednie. Ty jesteś ślepa czy głupia,a może
to i to. Wiesz co ja spadam przekaż to reszcie.
-Ale Zayn.- powiedziałem powstrzymując się chyba od płaczu. Teraz
miałem to w dupie.
-Spadaj.- powiedziałem i odszedłem. Dziewczyna coś jeszcze mówiła,
ale ją olałem. Po wyjściu ze szpitala odpaliłem fajkę i
zamówiłem taxi. Modliłem się, żeby do tego czasu nikt z zespołu
nie wychodził ze szpitala. Postanowiłem udać się w jedno miejsce,
o którym wiem tylko ja i chłopaki. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Po trzydziestu minutach byłem na miejscu. Nic tu się nie zmieniło
od 3 lat. Czarny grobowiec na nim jej imię nazwisko i zdjęcie.
Była taka piękna i młoda, to wszystko moja wina. To ja powinienem
tu leżeć nie ona. W koło było dużo kwiatów i zniczy. Większość
ode mnie i chłopaków. Zacząłem do niej mówić. Zawsze tu
przychodziłem po kłótni z chłopakami, rodziną, po hejtach ze
strony antyfanów. Po rozstaniu z dziewczynami, których szczerze
mówiąc nie kochałem. Zawsze z nią gadałem. To miejsce przynosiło
mi jakąś ulgę.
Po pewnym czasie zadzwoniłem do Lou, żeby po mnie przyjechał. Sam
nie wierzyłem w to co usłyszałem on był u Leny. Mojej
Leny. Poprosiłem, żeby przyjechał, ale bez niej. Na razie nei chcę
jej widzieć. Obiecał mi to, że będzie sam. Był po jakiś piętnastu minutach. Lecz była z nim ona. Chłopak na ucho powiedział
mi, że Lena nie wiedziała o co chodzi i się obwiniała więc jej
powiedział o Pati. Co, no ochujał chłopak. To miała być
tajemnica zespołu. Lena z tego co wiem nie jest w zespole. No nic.
Przez ten czas zrozumiałem, ze dziewczynie należą się przeprosiny
i wytłumaczenie całej tej sytuacji. Podszedłem do niej.
-Lena przepraszam. Mogę Ci to wytłumaczyć.- zacząłem
-Dobra.- powiedziała bez entuzjazmu, ale najważniejsze, że się
zgodziła.
-Lou zostawisz nas samych.
-No pewnie.- powiedział i poszedł.
Usiadłem na ławce. Lena dalej stała w tym samym miejscu.
-Siadaj sobie.- podeszła. Chciała usiąść koło mnie, ale
posadziłem ją sobie na kolanach i mocno przytuliłem.- Lou
powiedział, że wiesz o Patrycji więc chcę to wytłumaczyć.
-Ok. Czekam Tylko mógłbyś mnie tak nie ściskać, bo mnie
połamiesz.
-Dobrze . Przepraszam i przepraszam za to, że nazwałem Cię głupią
i ślepą.
-Nic się nie stało Zayn. To już przeszłość. Liczy się to co tu
i teraz.
-No to może zacznę od początku. Patrycja byłą moją pierwszą
prawdziwa miłością. Po niej miałem dużo dziewczyn, ale żadnej
tak nie pokochałem. Dopóki nie pojawiłaś się ty Leno Carnecka.
-Czarnecka głuptasie.
-Nie czepiaj się masz trudne nazwisko.
-No ok. Opowiadaj dalej.
-Razem byliśmy rok. Cały rok. Tego dnia, którego był wypadek
mieliśmy rocznicę. Zabrałem ją do restauracji, ale nie tej co
dzisiaj Ciebie, potem pojechaliśmy na plażę. Gdy z niej wracaliśmy
na nasz pas wjechało auto. Zacząłem na nie trąbić. Jednak nie
zjechało. Chciałem zrobić unik, ale mi się nie udało i samochód
wjechał prosto w tą część gdzie była Pati. Na chwilę straciłem
przytomność, przynajmniej tak mówili lekarze. Jednak po
przebudzeniu byłem już w karetce w drodze do szpitala. Żaden
lekarz z niej nie chciał mi powiedzieć co z Patrycją. W szpitalu
robili mi różne badania, a ja dalej pytałem o dziewczynę. Ty to
rozumiesz nikt mi nie chciał powiedzieć co z nią. Dopiero po kilku
godzinach nadań w szpitalu spotkałem rodziców mojej dziewczyny, to
oni powiedzieli mi, ze zginęła na miejscu. Rodzina Pati chciała
zorganizować pogrzeb i za niego zapłacić, ale ja się na to nie
zgodziłem. Z pierwszych zarobionych pieniędzy wyprawiłem jej
pogrzeb. - na chwilę przerwałem Wytarłem spływające łzy i
zacząłem mówić dalej.- Jako takie nasze pożegnanie. Wtedy
pomogli mi chłopcy i pierwszy raz udowodnili mi, że są prawdziwymi
przyjaciółmi. Lekarze doszli do wniosku, ze mi się nic nie stało
i tego samego wieczora byłem wypuścili mnie do domu. Od razu
wziąłem się za organizowanie pogrzebu. Zacząłem na następny
dzień od przeprosin rodziny Patrycji. Na szczęście mi wybaczyli.
Do tej pory mamy dobry kontakt. Staram się do nich zaglądać jak
jestem w Londynie, pomagać finansowo. Patrycja ma siostrę teraz ma
piętnaście lat i przechodzi okres buntu. Gdy tam przychodzę obwinia
mnie o śmierć Pati i wygania z domu.Nie wiesz jak to boli. Jeszcze
trzy miesiące temu nie odstępowała mnie na krok. Boje się , że
to jej nowi koledzy ją tak zmienili i nie wiem jak jej pomóc.
Zwłaszcza, że obiecałem to jej rodzicom. To jest naprawdę złe
towarzystwo piją palą i ćpają a nie mają nawet jeszcze szesnastu
lat.
-Jakoś damy sobie z tym radę. Znam takie fajnie przysłowie "Co
Cię nie zabije to Cię wzmocni."
-Oj liczę na to. Pasuje do tej mojej historii. W wypadku nie
zginąłem, ale on mi pomogł. Lena mam do Ciebie jeszcze jedną
prośbę.
-Tak jaką?- zapytał
-Mogłabyś mi przeczytać nazwisko Pati, bo ono jest tak
skompilowane jak twoje.
-Hahaha. No pewnie. - dziewczyna się zaśmiała,ale się zgodziła.
Boże jak ona się ładnei uśmiecha.
-Adamczyk- powiedziała to tak jak Patrycja gdy mi się
przedstawiała.
-Dziękuje jesteś Kochana.
Oczami Leny
Gdy Zayn poprosił mnie o przeczytanie nazwiska Patrycji. Uznałam to
za śmieszny pomysł, ale sie zgodziłam. Wstałam podeszłam bliżej,
bo nie widziałam z daleka.
-Adamczyk-Kurde skąd kojarzę to nazwisko. Tylko skąd. Zapytam
dziewczyn może mi pomogą. Moje rozmyślenia przerwał Zayn.
-Dziękuje jesteś Kochana.
-Nie am za co. Możemy się zbierać do domu, bo zimno się zrobiło.-
chłopak nie czekając na nic zdjął z siebie marynarkę i założył
ją na moje ramiona.
-Zayn co ty robisz?- powiedziałam ściągając marynarkę- masz bo
zmarzniesz i się przeziębisz. Jak wtedy będziesz śpiewał.- Ten
się tylko zaśmiał i z powrotem założył na mnie marynarkę.
-Nie bój się o mnie Dam radę jestem gorący chłopak.
-W to nie wątpię, ale – dane mi było dokończyć. Znowu
dzisiejszego wieczora. Teraz już wiem, że specjalność Zayn'a to
przerywanie ludziom w połowie zdania.
-Przestań gadać. Chodź już, bo Lou się pyta za ile będziemy,
gdyż mu się nudzi.
-Cały Lou.
-Ciesz się, ze nie mieszkasz z nim pod jednym dachem.
-Czemu? To jest po prostu duże dziecko.
-Które nigdy nie dorośnie- dopowiedział Zayn.
-Skąd wiesz może ta jedyna go zmieni i stanie się doroślejszy.
-Wątpię Skarbie.
-Zobaczymy.
-Zakład.
-Ok. Tylko o co?- zapytałam.
Jak ja wygram to dostanę całusa.- powiedział Zayn
-A jak ja wygram to będziesz moim sługą przez dzień, nie przez
tydzień.
-Ok. Umowa stoi.- zgodził się Zayn. Mam nadzieję, że wygram.
-Stoi.
.Poszliśmy na parking. Znaleźliśmy samochód Lou, a w środku
śpiącego chłopaka.
-Zayn co teraz zrobimy?
-No jak to co? Obudzimy go.- powiedział zadowolony.
-Może się przejdziemy. Spędzimy więcej czasu razem.
-Dobra tylko trzeba zostawić wiadomość Lou.
-Po co?
-Masz rację. Jak się obudzi to zacznie nas szukać.
-Zayn tylko proszę załóż swoją marynarkę, bo się rozchorujesz
i nie będziesz mógł śpiewać dla fanów. Ja dam radę.
-Nie gdyż wtedy ty się rozchorujesz.
-Zayn, ty jesteś ważniejszy.
-To niby czemu?
-Jesteś gwiazdą i masz miliony fanów.
-Jestem takim samym człowiekiem jak ty tylko realizuje swoje
marzenia.
-Ale – nie dał mi dokończyć i zamknął moje usta w pocałunku.
Nie wiem czemu,ale go odwzajemniłam. Coś mi kazało go odwzajemnić
Poczułam motyle w brzuchu, który przez ich ilość zaraz
eksploduje. Gdy się od siebie odkleiliśmy nie mogłam złapać
oddechu. Jeszcze nikt nie pocałował mnie tak namiętnie. Nawet Kuba, z którym byłam ponad rok. Zayn to niby taki Bad Boy a szczerze mówiąc to bardzo słodki i romantyczny chłopak.
Coraz bardziej wydaje mi się, że go kocham. Nie ja już jestem tego pewna. Szliśmy i gadaliśmy. Nawet nie wie kiedy doszliśmy pod mój dom.
-Cześć.- powiedział Zayn i chciał już iść.
-Zayn zaczekaj. Może chcesz wejść. Pewnie nikogo nie ma. Spędzimy czas razem. Możemy coś obejrzeć albo pogadać.
-Dobra.- powiedział od niechcenia, a oczy mu się zaświeciły.
-Nie udawaj oczy Ci się świecą.
-Ojeju będzie mi bardzo miło.
-Mam nadzieję.- weszliśmy do domu.
-To co robimy?- zapytał Zayn
-A co chcesz.
-Możemy coś obejrzeć. Wybiorę coś tylko powiedz gdzie masz filmy.
-To ty idź coś wybierz a ja nam zrobię coś do picia i jedzenia. Filmy są w żółtej walizce.
-Ok.
Poszłam do kuchni. Zaczęłam od przekąsek. Wysypałam do misek żelki, popcorn, chipsy wzięłam jeszcze dwa piwa i dwie cole i poszłam do salonu. Po chwili zszedł Zayn w ku trzymał.
Hej dziewczyny to ja Babajaga. Ten rozdział mi się w ogóle nie podoba miał wyglądać zupełnie inaczej. Liczę na, że komuś się spodoba i skomentuje.
A teraz na osłodę Zayn:
Poszłam do kuchni. Zaczęłam od przekąsek. Wysypałam do misek żelki, popcorn, chipsy wzięłam jeszcze dwa piwa i dwie cole i poszłam do salonu. Po chwili zszedł Zayn w ku trzymał.
Hej dziewczyny to ja Babajaga. Ten rozdział mi się w ogóle nie podoba miał wyglądać zupełnie inaczej. Liczę na, że komuś się spodoba i skomentuje.
A teraz na osłodę Zayn:
Awww Co ty gadasz on jest swietny, Boski. i wg taki ugh... genialny. Czekam na nn,<3 :*
OdpowiedzUsuńHej. Bardzo fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńFajnie, że Zayn wszystko opowiedział Lenie. Zasługiwała na prawdę.
Współczuję mu, ta historia była wzruszająca i smutna. Na pewno nie było i nie jest mu łatwo. Ale teraz ma Lenę, którą chyba darzy jakimś uczuciem (ona jego też).
Słodkie było jak Zayn zamknął usta Leny pocałunkiem :)
Fajnie, że zaprosiła go do środka. Razem spędzą trochę czasu.
Jestem bardzo ciekawa co takiego Malik trzymał w ręku. Musiałaś zakończyć w takim momencie ;)
Nie mogę się doczkekać następnego rozdziału. Życzę weny.
Ściskam, Maarit :*
love-of-accident.blogspot.com
Hej. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Zasłużyłaś na to :)
UsuńWięcej informacji u mnie, na love-of-accident.blogspot.com
Nominuję Cię do Liebster Award
OdpowiedzUsuńWiecej inf; http://century-mistake.blogspot.com/
Awww. słodziutkooo :D
OdpowiedzUsuńrozdział świetnyyy! pisz mi tu szybkooo następny!
jak chce.. ba! ja muszę wiedzieć coo będzie dalej..
Oni muszą być razeeem! :D
weny życzę i do następnegooo! :D
a! i zapraszaaam do mnie. :))
welcomeeetomyworldd.blogspot.com/
Świetny dawaj dalej!!! Kocham xoxo /gossip <3 :-*
OdpowiedzUsuńHej ;) Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Wszystkie szczegóły są na moim blogu: maarit-recenzje.blogspot.com Jeśli będziesz miała jakieś pytania, to pisz śmiało. Ściskam, Maarit :*
OdpowiedzUsuń